a już wysączał ostatnie krople alkoholu. Następnie pustą szklanką rąbnął w blat stołu i ryknął rozeźlony:<br><q>- Skończyło się! Ty k..., ty suko jedna!</> - język mu się plątał, w głowie się mieszało. <q>- Czemu nie kupiłaś większej flaszki? Wiesz, że dla mnie wypić "połówkę" to tyle, co splunąć!</><br><q>- Nie mam pieniędzy...</> - nieśmiało bąknęła Halina.<br><q>- Co?! Nawet w takim dniu mi żałujesz?! Cieszysz się, że możesz mi dokuczyć, co?!</> - "nakręcał" się coraz bardziej, wyraźnie szukając zwady. <q>- Nawet nie raczyłaś pójść na pogrzeb mojej matki. Gardziłaś nią, bo cię nie rozpieszczała, co? Ze mną też się nie liczysz, chociaż cię utrzymuję. Czekaj ty, k..., zaraz