jego grzech był niby mniejszy, on kłamał I potem się przeraził, że ja to wiem, dlatego zbladł.<br>I zaczął o robaku, w tym pomieszaniu plątał się i przeczył sam sobie, powiada nagle: - Gdzie twoja sakwa?<br><page nr=24> Albo może już przeczuwał, co się stanie z nim na czwarty dzień, i może tego bał się bardziej niż grzechu; dziś myślę, że pewnie coś przewidywał, ale wtedy myślałam tylko: to j e s t koniec; i słyszałam jego słowa - dojdziesz do krawędzi, dojdziesz do krawędzi - zagryzałam wargi, nareszcie mówię: - Moja sakwa została w wąwozie. - On powiedział: - Poszukam jej, bo może się stoczyć. Odszedł. Wstałam zaraz