Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
ale nadal marszcząc brwi jak ktoś, kto z wysiłkiem penetruje zasoby pamięci. - Chcesz, żebym z wami poszedł na dyskotekę?
- Byyyku... No zgódź się. Kolację mogę ci fundnąć, ale na więcej biednej uczennicy nie stać. Co ci szkodzi? Browar posączysz...
- Akurat ty mi fundniesz... - Znów się obejrzał. Facet w wojskowej kurtce, balansując śmiesznie na sztywnych nogach, zjeżdżał słabo kontrolowanym ślizgiem bardziej w poprzek niż wzdłuż nartostrady. Lada moment albo wyląduje na sosnach, tym razem po zachodniej stronie, albo weźmie się w garść i wykręci. Tak czy siak oddalał się od nich. - Myślisz, że nie wiem? Macie tam stuprocentowy upust, ty i cała
ale nadal marszcząc brwi jak ktoś, kto z wysiłkiem penetruje zasoby pamięci. - Chcesz, żebym z wami poszedł na dyskotekę?<br>- Byyyku... No zgódź się. Kolację mogę ci fundnąć, ale na więcej biednej uczennicy nie stać. Co ci szkodzi? Browar posączysz...<br>- Akurat ty mi fundniesz... - Znów się obejrzał. Facet w wojskowej kurtce, balansując śmiesznie na sztywnych nogach, zjeżdżał słabo kontrolowanym ślizgiem bardziej w poprzek niż wzdłuż nartostrady. Lada moment albo wyląduje na sosnach, tym razem po zachodniej stronie, albo weźmie się w garść i wykręci. Tak czy siak oddalał się od nich. - Myślisz, że nie wiem? Macie tam stuprocentowy upust, ty i cała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego