lecz do<br>własnego zaufania.<br> Nawet wtedy, kiedy mnie ojciec wiózł z nauki, cieszyłem się nie tyle<br>z tego, że do rodzinnej wsi wracam, ile że do mojej młodości<br>przerwanej. Spodziewałem się, że czeka na mnie wierna i tak samo<br>beztroska jak dawniej; miałem nawet ochotę zapytać ojca o nią, tylko<br>bałem się przerwać milczenie, które od wyjazdu z miasta zapadło między<br>nami, a którego sam byłem przyczyną. Wreszcie i ojcu się to milczenie<br>znudziło, bo gdzieś jeszcze przed mostem wydobył się nagle z zadumy i<br>kończąc widocznie na głos myśl długą, której kłąb nawinął w sobie<br>podczas tego milczenia, rzekł, jakby