te młode muszą dobrze wyciągać za nią nogi, gdy rusza szybki atak. <br>Najbardziej lubi grę parami. Kiedyś robiła to z Kalutką. Graty koszykówkę finezyjną, przebojową, zawadiacką. Ludzie mówili - "dwa rozżarte pinczery". Rzeczywiście, przemykały obok długich dziewczyn, wolniejszych od nich, mniej skocznych, fruwały w powietrzu, grając jak w transie, uprawiając swoisty balet, doskonale się uzupełniając, podając sobie piłkę w sposób podpatrzony gdzieś na meczach męskich, naśladując mistrza uniwersjady moskiewskiej, ciemnoskórego Thompsona. Podawały sobie piłkę w chwilach najmniej przewidzianych przez przeciwnika, sprytnie, bokiem, prawie na siebie nie patrząc, nadrabiając różnicę dystansu skokami ponad głowy. Nie peszyły je "czapy" Uliany Siemionowej, wielkiej przy nich