Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
powrotem do USA, jak zresztą od samego początku planowałem, to do Kalifornii też zapraszam.
Szybko opróżniam pałeczkami spodeczek i czarkę. Mówcie, co chcecie, pani Fujimoto gotuje najsmaczniej. Pora żegnać się.
- Andy San, a jeszcze bambusy!
- Jakie bambusy?
- Andy San, czy zapomniałeś, mówiłeś kiedyś, że chciałbyś pęk bambusów. Grubych jak garnek bambusów...
- Oczywiście, ale ja tylko wspomniałem.
- To nic, Andy San, my już je przygotowaliśmy dla ciebie. Zawieziemy cię razem z nimi do Mantion. Dobrze?
Cóż mówić takim ludziom? Jak dziękować za pamięć, serce, dary? Pospiesznie robię fotografie i filmuję. Podsuwam mikrofon. Do widzenia. Może nie zobaczymy się już więcej. Póki będę
powrotem do USA, jak zresztą od samego początku planowałem, to do Kalifornii też zapraszam.<br> Szybko opróżniam pałeczkami spodeczek i czarkę. Mówcie, co chcecie, pani Fujimoto gotuje najsmaczniej. Pora żegnać się.<br> - Andy San, a jeszcze bambusy!<br> - Jakie bambusy?<br> - Andy San, czy zapomniałeś, mówiłeś kiedyś, że chciałbyś pęk bambusów. Grubych jak garnek bambusów...<br> - Oczywiście, ale ja tylko wspomniałem.<br> - To nic, Andy San, my już je przygotowaliśmy dla ciebie. Zawieziemy cię razem z nimi do Mantion. Dobrze?<br> Cóż mówić takim ludziom? Jak dziękować za pamięć, serce, dary? Pospiesznie robię fotografie i filmuję. Podsuwam mikrofon. Do widzenia. Może nie zobaczymy się już więcej. Póki będę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego