Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
lesie żaden wojownik nie potrafi schwytać Liścia, Brata Drzew.
*
Ogień trzaskał wesoło, ale oni siedzieli pochmurni i zamyśleni. Magwer po raz pierwszy widział Liścia zdenerwowanego. Doron miotał się po obozowisku, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. W ręku trzymał bukłak, z którego co chwila popijał gorzałkę.
Nie udało się! Przeklęty ban, przeklęta noc, przeklęta rzeka! Wszystko przemyślał, wszystko rozważył - dopełnić miał wróżdy i nie złamać przepowiedni. Nie udało się.
Lecz przecież to nie jego wina. Ban wyjechał. Opuścił gród bez przybocznych, ci wszak zostali w twierdzy. Kto trzymał straż u jego boku? Dlaczego ten wyjazd odbył się w takiej tajemnicy? Czyżby
lesie żaden wojownik nie potrafi schwytać Liścia, Brata Drzew.<br>*<br>Ogień trzaskał wesoło, ale oni siedzieli pochmurni i zamyśleni. Magwer po raz pierwszy widział Liścia zdenerwowanego. Doron miotał się po obozowisku, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. W ręku trzymał bukłak, z którego co chwila popijał gorzałkę.<br>Nie udało się! Przeklęty &lt;orig&gt;ban&lt;/&gt;, przeklęta noc, przeklęta rzeka! Wszystko przemyślał, wszystko rozważył - dopełnić miał wróżdy i nie złamać przepowiedni. Nie udało się.<br>Lecz przecież to nie jego wina. &lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; wyjechał. Opuścił gród bez przybocznych, ci wszak zostali w twierdzy. Kto trzymał straż u jego boku? Dlaczego ten wyjazd odbył się w takiej tajemnicy? Czyżby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego