Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
dowódcy zdołali zebrać wokół siebie nieco ludzi. Kto wie, gdyby nie pożar, może udałoby się zorganizować w mieście nową linię obrony. Lecz ciągnący z północy ogień wszystko pomieszał. Porozdzielał poszczególne oddziały, tak powstańców, jak i zaczynających plądrować obrzeża miasta oltomarczyków. Gdzieś, pomiędzy ścierającymi się wojownikami a ogniem, znajdował się też ban z niewielką grupą żołnierzy.
Tego wszystkiego nie mógł jednak wiedzieć Doron, gdy stał nad ciałem Magwera. Widział zbliżających się żółto- -czarnych wojowników, wciąż przebiegających obok niego powstańców, młodego chłopaka u swoich nóg.
Musi spróbować! Tu. Teraz. W tym pośpiechu, w tym strachu, w tym szumie. Musi!
Pochylił się nad Magwerem
dowódcy zdołali zebrać wokół siebie nieco ludzi. Kto wie, gdyby nie pożar, może udałoby się zorganizować w mieście nową linię obrony. Lecz ciągnący z północy ogień wszystko pomieszał. Porozdzielał poszczególne oddziały, tak powstańców, jak i zaczynających plądrować obrzeża miasta oltomarczyków. Gdzieś, pomiędzy ścierającymi się wojownikami a ogniem, znajdował się też &lt;orig&gt;ban&lt;/&gt; z niewielką grupą żołnierzy.<br>Tego wszystkiego nie mógł jednak wiedzieć Doron, gdy stał nad ciałem Magwera. Widział zbliżających się żółto- -czarnych wojowników, wciąż przebiegających obok niego powstańców, młodego chłopaka u swoich nóg.<br>Musi spróbować! Tu. Teraz. W tym pośpiechu, w tym strachu, w tym szumie. Musi!<br>Pochylił się nad Magwerem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego