kilka lat temu zamiast Witkacego jakiegoś przygodnego kompana pośmiertnej niedoli). Po ludziach umarłych zostaje pamięć albo inni, nowi ludzie, ich dzieci. Także, czasem, dzieła, które też są dziećmi. Po umarłych słowach również zostaje pamięć i inne, nowe słowa. Dlatego dałbym te teksty razem, do jednego rozdziału. Jest i inny powód, banalniejszy. Piszą o nim chyba wszyscy komentatorzy twórczości Kotta: związki słów z ludźmi, literatury z życiem, ich wzajemne przeploty. Skądinąd z latami te proporcje się zmieniają. Kiedyś Kott więcej pisał o literaturze, dziś bodaj więcej o życiu. Własnym, cudzym. Kiedyś, tak mi się wydaje, życie prześwietlał literaturą. Dzisiaj literaturę prześwietla życiem