byczkowi podobnemu nieco do Rocky'ego. Tam znów staruszka, z parasolką, z niezwykle szlachetną wysuszoną twarzą. Teraz landszafcik ogólny z zarysem Koloseum i przejście na krzyż w środku budowli. A potem znów powrót na tę twarz, twarz umierającego sługi.<br>- Kaśka!! - krzyczę.<br>Wchodzi rudawa, lekko speszona, ale ona tak zawsze. Brązowe spodnie, banalny granatowy sweterek na guziki. Gdy ją zatrudniałem, wydawała mi się kompletnie aseksualna i to zresztą mnie w niej ujęło. Dopiero później, z biegiem dni zobaczyłem, jak bardzo mi się w niej podoba jej jakieś takie niewyklucie, niezdrowa, nadwrażliwa cera z lekkimi piegami i zaczerwienieniami, jej tanie, zawsze zbyt wiotkie ubranka