teraz tej pękatej teczki przed oczami. Nie oddaliłem się jeszcze zbytnio. Dobra robota, bezkrwawa. Kasjer zbladł, ale czemu ten drugi drgnął tylko? Czy może wydawało mi się, że mruży oczy mściwie. Cóż on może zrobić? Chłopcy potłukli słuchawki telefoniczne, kiedy ŤMałyť ładował pieniądze, upychając teczkę jak siennik. Niech sobie krzyczy: Ťbandyciť! Tutaj ulice są puste. Dobrze, że ŤKocurť idzie po drugiej stronie ulica i osłania mnie, to znaczy on mnie osłania, a ja jego. ŤKocurať gdzieś widywałem. Czy nie na Woli? Dziwnie poplątana jest ta konspiracja, bo jeżeli ŤKocurť jest na Woli, to dlaczego my jego nie znamy, a znamy chłopaków