Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
polskim Chreptowiczu.
Na wieść o moim nadchodzącym wyjeździe do Szczors, "ojczym" oszalał z radości i w jej porywie podarował mi cenną dubeltówkę, chociaż na razie nie byłem myśliwym (nigdy nim zresztą nie zostałem) Macocha, dumna ze mnie, że "taki mały" (dwadzieścia lat ledwie), a już gotów na siebie zarabiać!, wyprawiła bankiet pożegnalny i tańce na moją cześć. Bardzo się udały.
Z niemałym strachem przed owym nieznanem, które czekało mnie u kresu podróży, wsiadałem mroźnego, styczniowego wieczoru do pośpiesznego Warszawa-Wilno Na stacji Lida miałem się przesiąść na osobowy do Nowojelni. Tam czekać mnie miała jeszcze jedna, acz nie ostatnia przesiadka - na
polskim Chreptowiczu. <br> Na wieść o moim nadchodzącym wyjeździe do Szczors, "ojczym" oszalał z radości i w jej porywie podarował mi cenną dubeltówkę, chociaż na razie nie byłem myśliwym (nigdy nim zresztą nie zostałem) Macocha, dumna ze mnie, że "taki mały" (dwadzieścia lat ledwie), a już gotów na siebie zarabiać!, wyprawiła bankiet pożegnalny i tańce na moją cześć. Bardzo się udały.<br> Z niemałym strachem przed owym nieznanem, które czekało mnie u kresu podróży, wsiadałem mroźnego, styczniowego wieczoru do pośpiesznego Warszawa-Wilno Na stacji Lida miałem się przesiąść na osobowy do Nowojelni. Tam czekać mnie miała jeszcze jedna, acz nie ostatnia przesiadka - na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego