oficera podczas pierwszego apelu w obozie.<br><br><tit>Cztery lata</><br><br>Nieludzkie "treningi", którym poddawało ich kapo, ciężka praca, niewyobrażalne warunki egzystencji, głód, chłód i ciągłe poniżanie, bezustanne obcowanie ze śmiercią i ciągła walka o przetrwanie. Jak większość więźniów, Jurek stracił wszelką nadzieję. Na początku pracował przy ogradzaniu obozu, zasypywaniu jakiś dołów, rozbieraniu baraków, wysypywaniu żwirem ulic. Niezależnie od pogody. Na początku bez butów, do 6 grudnia - bez czapki i rękawic. Tak minęło pierwszych 13 miesięcy. Potem była pierwsza praca pod dachem. Dzięki znajomości języka niemieckiego podsłuchał rozmowę blokowego, który szukał mechanika. Zgłosił się. Pracował w młynie, na przedmieściach Oświęcimia. - Tam przyszedłem do siebie