Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
sosny... Z początku każdy sobie w kąciku paciorek z lewej rączki spuszcza, na intencję żonki dalekiej albo matuli we łzach... Ale główka żołnierza pracuje! Więc rychło bunkrowcy odkryją prastary obyczaj marynarzy, co latami bez baby i ziemi po oceanach żeglują. "Czekaj - mówi bunkrowiec do drugiego bunkrowca - spuść portki, ja bede baran, a ty bedziesz owca!... I w garść splunie, na szczęście... i w to złote runo! Da­waaaaj!... A potem już bez mitologicznych odniesień, tak po prostu, rżnęli się w dupę, że betonowy buduar nie nadążał z echem. Raj se zainstalowali!
Pobladł Hans. Stanął. "Mów spokojnie".
- Herr Doktor... Trudno mi... przyzwyczajonemu
sosny... Z początku każdy sobie w kąciku paciorek z lewej rączki spuszcza, na intencję żonki dalekiej albo matuli we łzach... Ale główka żołnierza pracuje! Więc rychło bunkrowcy odkryją prastary obyczaj marynarzy, co latami bez baby i ziemi po oceanach żeglują. "Czekaj - mówi bunkrowiec do drugiego bunkrowca - spuść portki, ja bede baran, a ty bedziesz owca!... I w garść splunie, na szczęście... i w to złote runo! Da­waaaaj!... A potem już bez mitologicznych odniesień, tak po prostu, rżnęli się w dupę, że betonowy buduar nie nadążał z echem. Raj se zainstalowali! <br>Pobladł Hans. Stanął. "Mów spokojnie". <br>- Herr Doktor... Trudno mi... przyzwyczajonemu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego