Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
jakby nie jego, lecz człowieka z zaklętym w sobie pięknem. Oczy duże, zajęcze krwiste, żywe, ocienione długimi, kobiecymi rzęsami.
Kabat zmięty, powycierany, łata na łacie, obydwie poły nabite złodowaciałym śniegiem, zamiast guzików tkwiły z dziurkach kołki leszczynowe. Buty zdeptane, rozkisłe, z osiadłymi cholewami na szytych zapiętkach.
Człowieczek jeszcze raz uniósł baranią czapkę, zatapiając w sierść czarne pa znokcie, rzekł cicho: - Na służbę chciałbym ja do księdza przystać.
- Ach, po co mi twoja służba, człowieku. Sam koło siebie robię.
Z pięknych, kobiecych oczu garbuska wytoczyły się łzy.
I te łzy zachwiały czujność księdza Bańczyckiego.
Opuścił ręce, wszedł do kuchni.
- Daj całuskę chleba
jakby nie jego, lecz człowieka z zaklętym w sobie pięknem. Oczy duże, zajęcze krwiste, żywe, ocienione długimi, kobiecymi rzęsami.<br>Kabat zmięty, powycierany, łata na łacie, obydwie poły nabite złodowaciałym śniegiem, zamiast guzików tkwiły z dziurkach kołki leszczynowe. Buty zdeptane, rozkisłe, z osiadłymi cholewami na szytych zapiętkach.<br>Człowieczek jeszcze raz uniósł baranią czapkę, zatapiając w sierść czarne pa znokcie, rzekł cicho: - Na służbę chciałbym ja do księdza przystać.<br>- Ach, po co mi twoja służba, człowieku. Sam koło siebie robię.<br>Z pięknych, kobiecych oczu garbuska wytoczyły się łzy.<br>I te łzy zachwiały czujność księdza Bańczyckiego.<br>Opuścił ręce, wszedł do kuchni.<br>- Daj całuskę chleba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego