Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
pamiętał, aby tak się najadł od grodzieńskich czasów. Żałował, że nie mógł zabrać biesbarmaku, jak się to mówi, na potem, aby uraczyć Zosię i bliskich w ziemiance, którzy dawno nie oglądali mięsa.
Później słuchał starych kazachskich pieśni, słów nie pojmował, ale melodie były przejmujące. Spostrzegł, że gospodarzy ogarnia senność po baranich frykasach, niektórzy drzemali. Pożegnał się wylewnie z czabanami, ściskali oburącz jego dłoń na znak szacunku.
Nad stepem rozjarzyły się gwiazdy. Wypatrzył Małą Niedźwiedzicę i ruszył na północ w stronę osady nad Ubaganem.

7
Był to dzień niezwykłych przeżyć. Z rana nic nie wskazywało, że los skrywa niespodziankę w zanadrzu. Dzień
pamiętał, aby tak się najadł od grodzieńskich czasów. Żałował, że nie mógł zabrać biesbarmaku, jak się to mówi, na potem, aby uraczyć Zosię i bliskich w ziemiance, którzy dawno nie oglądali mięsa.<br>Później słuchał starych kazachskich pieśni, słów nie pojmował, ale melodie były przejmujące. Spostrzegł, że gospodarzy ogarnia senność po baranich frykasach, niektórzy drzemali. Pożegnał się wylewnie z czabanami, ściskali oburącz jego dłoń na znak szacunku.<br>Nad stepem rozjarzyły się gwiazdy. Wypatrzył Małą Niedźwiedzicę i ruszył na północ w stronę osady nad Ubaganem. <br><br>7<br>Był to dzień niezwykłych przeżyć. Z rana nic nie wskazywało, że los skrywa niespodziankę w zanadrzu. Dzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego