koncertował w kraju, musiał uporać się z wciąż funkcjonującą, a coraz mniej wygodną, etykietą pieśniarza Solidarności, co przychodziło tym trudniej, że ludzie nawiedzający jego koncerty domagali się nieustannego powtarzania "Murów" i, niczym inżynier Mamoń z filmu "Rejs", pozostawali głusi na nowe piosenki.<br>Coraz częściej w publicznych dyskusjach o muzyce hasło "bard" kojarzono z nudnym <orig>smędzeniem</> przy gitarze akustycznej albo z nieznośnym, a dla młodego pokolenia całkiem egzotycznym, kombatanctwem. Powoli gasły tak niegdyś jasne gwiazdy Elżbiety Adamiak, Piotra Bakala i licznych śpiewających reprezentantów tak zwanej kultury studenckiej. Niewiele pomógł lansowany przez radiową Trójkę koncept "piosenek z krainy łagodności", gdyż ograniczył się do