nasz adres i numer telefonu, choć nasz telefon był podłączony na lewo i znała go tylko bardzo mała grupa. Kiedy przyszli szmalcownicy, ojciec powiedział, że nic nie da. Kiedy poszli, wysłał nas wszystkich z domu. Mnie umieszczono u jego przyjaciela, który miał sklep optyczny w Warszawie. On i jego żona bardzo mnie lubili i chętnie zabierali do siebie, gdy coś było nie w porządku. Matkę i ciotkę ojciec umieścił osobno, a sam został i dał się aresztować. Zaprowadzono go na komisariat, gdzieś tam na Pradze. Przesłuchiwał go Polak. No, to niech się pan sam przyzna, jest pan Żydem, czy nie? Przecież to dla