Nasz pan Soczewka zsunął się na dół.<br>Od spadochronu odciął się żwawo,<br>W lewo spogląda, spogląda w prawo:<br><br>Małpki śmigają jedna przy drugiej,<br>Skaczą i piszczą; skrzeczą papugi,<br>A pióra papug o różnej barwie<br>Są niby kwiaty, których ktoś narwie.<br>Już pan Soczewka nie myśląc długo<br>Chciał film nakręcić z barwną papugą,<br>Gdy nagle groźny pomruk usłyszał:<br>To lwy zwęszyły w puszczy przybysza.<br>Z gąszczu wyrasta paszcza straszliwa<br>I łeb ogromny, a za nim grzywa,<br>Za lwem i lwica wnet się wynurza,<br>Jeszcze groźniejsza, choć nie tak duża.<br><br>Rzekł pan Soczewka: - Trochę się boję,<br>Ja jestem jeden, a ich jest dwoje