Zaczekał, aż poprzednicy odejdą w głąb i siedząc na kamieniu u wejścia próbował uspokoić oddech. Schodzenie ze szlaku, zwłaszcza pod górę, nie było może najlepsze dla jego skołatanego serca, z drugiej jednak strony Jureczek - zastępca Jaworskiego - zdecydowanie zalecał mu jak najwięcej ruchu. "Rower sobie kupić, proszę pana, albo abonament na basen. I adidasy koniecznie, i w nich biegać co rano kilka kilometrów...".<br>Zaśmiał się cicho, wyobraziwszy sobie swoją sylwetkę, biegnącą o świcie przez pustawe ulice Zakopanego pod Skocznię. Serce i oddech uspokoiły się, ale od jaskini ciągnął zimny powiew, więc wyjął z plecaka sweter i z trudem wciągnął przez głowę. TOPR