Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
co do czego przychodzi, jest sam.

Pierwsi czekają już na dworcu autobusowym w Warszawie, gdzie przyjeżdżają autokary z Białorusi, Ukrainy. Wiadomo, że każdy musi mieć te 125 dolarów, żeby je na granicy pokazać. Pięćdziesiąt trzeba oddać zaraz po wyjściu z autobusu.

Do kolegi Pawlika, który pracuje legalnie na budowie obok bazarku, przychodzą regularnie zawsze w dniu wypłaty. Dobrze wiedzą, kiedy przyjść. Po jednego chłopaka z bazarku przyjechali w dwa Mercedesy, wpadli w nocy na podwórko, gdzie mieszkał w garażu z siedmioma innymi Ukraińcami, wywlekli i stłukli gazrurkami. Podobno darł się wniebogłosy. Leży w szpitalu, ledwo go odratowali. A z czego za
co do czego przychodzi, jest sam.<br><br>Pierwsi czekają już na dworcu autobusowym w Warszawie, gdzie przyjeżdżają autokary z Białorusi, Ukrainy. Wiadomo, że każdy musi mieć te 125 dolarów, żeby je na granicy pokazać. Pięćdziesiąt trzeba oddać zaraz po wyjściu z autobusu.<br><br>Do kolegi Pawlika, który pracuje legalnie na budowie obok bazarku, przychodzą regularnie zawsze w dniu wypłaty. Dobrze wiedzą, kiedy przyjść. Po jednego chłopaka z bazarku przyjechali w dwa Mercedesy, wpadli w nocy na podwórko, gdzie mieszkał w garażu z siedmioma innymi Ukraińcami, wywlekli i stłukli gazrurkami. Podobno darł się wniebogłosy. Leży w szpitalu, ledwo go odratowali. A z czego za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego