Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
przekonania.
- Nie chcesz, to nie mów, twoja sprawa.
- Muszę iść, Stefa nie chce teraz sama zostawać w domu.
- Dlaczego dopiero teraz?
- Jakoś tak wyszło - Konstanty wstał. Spojrzał na Jassmonta, chrząknął: - No to jak z tobą będzie, przyjdziesz na ten wiec?
- A jak ty mi radzisz? Mam iść?
- Ja tam pójdę, będę na ciebie u siebie czekał, przyjdź przed dziewiątą. Dobra?
- Zobaczę, przemyślę to wieczorem.
Zostali sami, niespokojni.

Błękitniało przed zmierzchem. Główne siły rosyjskie poszły na zachód. We Wrzosowie pozostał skromny, ale widoczny garnizon. Zainstalował się w dwóch miejscach, sztab na plebanii, a szeregowi w byłym nadleśnictwie. Po kolacji Róża nie zamknęła drzwi od
przekonania.<br>- Nie chcesz, to nie mów, twoja sprawa.<br>- Muszę iść, Stefa nie chce teraz sama zostawać w domu.<br>- Dlaczego dopiero teraz?<br>- Jakoś tak wyszło - Konstanty wstał. Spojrzał na Jassmonta, chrząknął: - No to jak z tobą będzie, przyjdziesz na ten wiec?<br>- A jak ty mi radzisz? Mam iść?<br>- Ja tam pójdę, będę na ciebie u siebie czekał, przyjdź przed dziewiątą. Dobra?<br>- Zobaczę, przemyślę to wieczorem.<br>Zostali sami, niespokojni.<br><br>Błękitniało przed zmierzchem. Główne siły rosyjskie poszły na zachód. We Wrzosowie pozostał skromny, ale widoczny garnizon. Zainstalował się w dwóch miejscach, sztab na plebanii, a szeregowi w byłym nadleśnictwie. Po kolacji Róża nie zamknęła drzwi od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego