Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
skoków. Gotów z miejsca meldować Junoszy. Niby właściwie przez Osieckiego z naszego komisariatu dałoby się tego granatowego szmalcownika załatwić." Ledwo pomyślał, uczuł dreszcz, że "ich" policjant miałby znać tę jego tajemnicę. "Żeby Zygmunt był na chodzie... Nie, nie ma co, muszę znaleźć Jerzego."
- Wracaj do matki i powiedz, że wszystko będzie w porządku, niech się nic nie boi.
- My się nie boimy... - szepnęła Alina tak jakoś, że serce mu się ścisnęło. - Idź, głupia! - zgromił ją serdecznie, jakby wyraziła zgodę na coś przeraźliwego, i nagle objąwszy ją za szyję, pocałował.
- Idź do domu - powiedział i uczuł jakiś skurcz serca po słowie "dom". Jeździł całe
skoków. Gotów z miejsca meldować Junoszy. Niby właściwie przez Osieckiego z naszego komisariatu dałoby się tego granatowego szmalcownika załatwić." Ledwo pomyślał, uczuł dreszcz, że "ich" policjant miałby znać tę jego tajemnicę. "Żeby Zygmunt był na chodzie... Nie, nie ma co, muszę znaleźć Jerzego."<br>- Wracaj do matki i powiedz, że wszystko będzie w porządku, niech się nic nie boi.<br>- My się nie boimy... - szepnęła Alina tak jakoś, że serce mu się ścisnęło. - Idź, głupia! - zgromił ją serdecznie, jakby wyraziła zgodę na coś przeraźliwego, i nagle objąwszy ją za szyję, pocałował.<br>- Idź do domu - powiedział i uczuł jakiś skurcz serca po słowie "dom". Jeździł całe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego