Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Już je wołano, schwyciły więc nosiłki i ruszyły po nowy ładunek zaprawy. "Boh z wami" - mruknęła Tatiana naładowawszy nosiłki szuflą. "Boh z toboj" - odpowiedziały i dźwignąwszy ciężar poszły w górę po kładce. Przez step jechała kolebiąca się ciężarówka wlokąc za sobą czarny tuman kurzu. Napędzał ją gazogenerator, zasilany węglem drzewnym; benzyna szła na front, a te ciężarówki tłukły się po bezdrożach Kazachstanu. Ta należała do gromadki geologów, którzy dłubali gdzieś w stepie i przysyłali ją do Nowego Depo po chleb raz w tygodniu. Nastała skwarna cisza południa, kurz wzniecony przez ciężarówkę jakby stężał kłębami w powietrzu. Trzymał się tak długo, że
Już je wołano, schwyciły więc nosiłki i ruszyły po nowy ładunek zaprawy. "<foreign>Boh z wami</>" - mruknęła Tatiana naładowawszy nosiłki szuflą. "<foreign>Boh z toboj</>" - odpowiedziały i dźwignąwszy ciężar poszły w górę po kładce. Przez step jechała kolebiąca się ciężarówka wlokąc za sobą czarny tuman kurzu. Napędzał ją gazogenerator, zasilany węglem drzewnym; benzyna szła na front, a te ciężarówki tłukły się po bezdrożach Kazachstanu. Ta należała do gromadki geologów, którzy dłubali gdzieś w stepie i przysyłali ją do Nowego Depo po chleb raz w tygodniu. Nastała skwarna cisza południa, kurz wzniecony przez ciężarówkę jakby stężał kłębami w powietrzu. Trzymał się tak długo, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego