nic o wojnie.<br>Spod kołder sterczą cztery nosy<br>I chrapią, śpiąc, na cztery głosy.<br><br>Generał Żuk dowódców wzywa:<br>"Zaraz się zacznie ofensywa!<br>Niech karaluchy idą karnie<br>Szturmować kredens i spiżarnię,<br>Dwudziesty trzeci pułk prusaków<br>Za nimi pójdzie do ataku,<br>A na piwnicę, jak należy,<br>Dywizja stonóg niech uderzy.<br>Musimy zniszczyć bez litości<br>Zapasy jadła i żywności."<br><br>Oficerowie w cnym zapale<br>Krzyknęli: "Rozkaz, generale!"<br>I wnet, ogromne dając susy,<br>Ruszyły pułki i korpusy,<br>Szły stutysięczne roty zuchów<br>I lśniły wąsy karaluchów.<br><br>Od strony łąki, od moczarów,<br>Z bzykaniem leci pułk komarów.<br>Wróg jedno okno ma otwarte -<br>Przy oknie pająk pełni wartę.<br>Przez okno