dokładnie w momencie, kiedy dotarłem do mieszkania z męczącego, źle nam rokującego spotkania z inwestorami. "No tak, chałupa im się spaliła", przeleciało mi przez głowę. "Znów aresztowali któregoś z chłopców. Albo ktoś ze starszych wykorkował". Chociaż rok temu, kiedy umarła ciotka Stefa, matka Toli, moja kuzynka zawiadomiła mnie rzeczowo i bez ogródek. Teraz nie mogła znaleźć słów. <br>- Czy mógłbyś tu przyjechać? Zaraz? - wykrztusiła wreszcie. <br>- Zobacz, która jest godzina! Jestem po kilku drinkach, mam samochód na parkingu pięć kilometrów stąd. I dosłownie padam na pysk ze zmęczenia. Co się stało?<br>Cisza, potem:<br>- Jak ci powiem, to... nie uwierzysz. Musisz sam zobaczyć. <br><br>Znów zamilkła