Gretkowska</><br><br>Jak mogłam zapomnieć o wizie?! Byłam przekonana, że Bali to kraj turystyczny, więc bezproblemowy, wizy kupuje się na lotnisku. Po tym, gdy w czasie lotu na Bali, podczas śródlądowania w Emiratach Arabskich, samolot czekał zamiast godziny - siedem i kapitan konspiracyjnym szeptem ogłosił przez megafon: "Proszę spokojnie wsiąść do samolotu, bez paniki. Zamykamy drzwi, uciekamy", utwierdziłam się w przekonaniu, że żadne papierki i gwarancje poza Europą się nie liczą. Liczy się to, co można przeliczyć, czyli pieniądze. Balijski urzędnik czekał na łapówkę. Ledwo co wylądowałam, a muszę nauczyć się trudnej sztuki przekupstwa. Ile i jak, to savoir vivre korupcji. W kopercie? W