Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
wyciągnięty na piasek.
Jassmont sceptycznie pokiwał głową. - Tak pan to widzi.
Boczkowski machnął ręką. - To, co ja widzę, to pestka, null, liczy się, jak oni to widzą, panie Janie kochany. To nie jest wojna dla takich ludzi jak pan, oni zabiją każdego, profesor, pisarz, bankrut, jakim ja się stanę, im bez różnicy, jeśli już można radzić, niech pan zdejmie krawat, najlepiej niech pan porzuci wszystkie krawaty.
- Zgoda, jutro przyjdę jak Witos, dla mnie, w gruncie rzeczy, to gancegal.
- Ulżyło mi, i jak już przy tym jesteśmy, pańska teczka też za elegancka, nie pasuje do skromnego biuralisty.
- Tak, oryginalna prezesówka, zanosiło się, że
wyciągnięty na piasek.<br>Jassmont sceptycznie pokiwał głową. - Tak pan to widzi.<br>Boczkowski machnął ręką. - To, co ja widzę, to pestka, null, liczy się, jak oni to widzą, panie Janie kochany. To nie jest wojna dla takich ludzi jak pan, oni zabiją każdego, profesor, pisarz, bankrut, jakim ja się stanę, im bez różnicy, jeśli już można radzić, niech pan zdejmie krawat, najlepiej niech pan porzuci wszystkie krawaty.<br>- Zgoda, jutro przyjdę jak Witos, dla mnie, w gruncie rzeczy, to gancegal.<br>- Ulżyło mi, i jak już przy tym jesteśmy, pańska teczka też za elegancka, nie pasuje do skromnego biuralisty.<br>- Tak, oryginalna prezesówka, zanosiło się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego