tu szwendać, mimo że w tym mieście było tyle innych pasjonujących rzeczy. Wystawy, koncerty. No i Luwr. Chodziła tam zwykle rano, bo nie było tak tłoczno. Wystawała niemal godzinami przed rzeźbą Wenus z Milo i nie mogła pojąć, dlaczego ten posąg ma być uosobieniem piękna kobiecego ciała, był taki zimny, bez wyrazu... To samo ze słynną Moną Lisą, dla Zuzanny nie było w jej uśmiechu nic tajemniczego. Jakaś niespecjalnie urodziwa niewiasta miała szczęście pozować mistrzowi, a ponieważ chodziło bardziej o mistrza niż o nią, wymyślono ów uśmiech, aby jakoś uzasadnić niezwykłość tego obrazu. Zafascynowała ją natomiast sztuka starożytnego Wschodu, początkowo nie mogła