może wpędziłaby w większe; gdyby się dowiedział, że gość z Kaliningradu w pijanym widzie wziął na dzika jego leśniczego, pewnie nie zaznałby już spokoju nigdy. Drugim odwiedzającym okazał się Konczanin, dla którego podróż do Olsztyna była nielada wysiłkiem, bo, jak sam mówił, między murami tracił "węch", w lesie trzymał kierunek bezbłędnie. Usiadł na brzeżku szpitalnego taboreta i spoglądał smętnie w stronę radcy, ale kiedy pielęgniarka wyszła i zostali sami - radca leżał w separatce, trzeba przyznać że opiekę miał wspaniałą, ktoś o to wyraźnie zadbał - powiedział ściszając głos:<br>- To ten kacapski knur pana leśniczego ranił!<br>Radca zrobił głupią minę, nie bardzo wiedział