Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
koloru. Tęsknił do zdrowego błękitu, jurnej zieleni, byczej czerwieni i rozpustnej żółci. Palił, mrużył oczy, a ksiądz gorzko wzdychał i po kolejnym takim ostentacyjnym wypuszczeniu z siebie powietrza zapytał:
- Jakie ma pan plany?
Jassmont zaciągnął się papierosem, patrzył ponad dachem niedalekiej plebanii na zielonoczarne świerki, potem na sam budynek, duży, bezduszny, niczym koszary. Dalej na kamienny zegar słoneczny. Na wygódkę z trwale słodkawym zapaszkiem i milczącymi drzwiczkami na skórze. Budyneczek rudawooliwkowy, a sama plebania chłodnoszara, znowu coś szarego. Przez komin przedzierał się błękitnawy dym.
- Ma pan jakieś plany? - W głosie księdza Jassmont odkrył piskliwą nutę wiejskich skrzypiec.
Zatrzymali się, ksiądz był
koloru. Tęsknił do zdrowego błękitu, jurnej zieleni, byczej czerwieni i rozpustnej żółci. Palił, mrużył oczy, a ksiądz gorzko wzdychał i po kolejnym takim ostentacyjnym wypuszczeniu z siebie powietrza zapytał:<br>- Jakie ma pan plany?<br>Jassmont zaciągnął się papierosem, patrzył ponad dachem niedalekiej plebanii na zielonoczarne świerki, potem na sam budynek, duży, bezduszny, niczym koszary. Dalej na kamienny zegar słoneczny. Na wygódkę z trwale słodkawym zapaszkiem i milczącymi drzwiczkami na skórze. Budyneczek rudawooliwkowy, a sama plebania chłodnoszara, znowu coś szarego. Przez komin przedzierał się błękitnawy dym.<br>- Ma pan jakieś plany? - W głosie księdza Jassmont odkrył piskliwą nutę wiejskich skrzypiec.<br>Zatrzymali się, ksiądz był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego