Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
wreszcie nadszedł ten dzień, w którym miał przybyć dawno
zapowiadany gość z Ameryki, Pawlak zaraz po obudzeniu ukląkł przy łóżku
i złożywszy dłonie w stronę obrazu Świętej Rodziny, śpiewnie zaciągając
wyszeptał błagalnie: "Dobry Boże, spraw, żeb' Jaśko mnie za zdrajcę nie
uważał, taż ja przecie nie żaden pierekiniec, tylko prosto bezlitosna
ofiara Stalina, Roosevelta i Churchilla, co mnie nasze Krużewniki na
poniemiecką wioskę zamienić kazali. A że ja z tym hardabasem Kargulem w
sąsiedztwo popadł, to już chyba z Twojej woli, bom się dzięki temu w
porę dowiedział, że kto chce drugiemu muchomora zadać, sam on tym jadem
zatruty będzie. I
wreszcie nadszedł ten dzień, w którym miał przybyć dawno<br>zapowiadany gość z Ameryki, Pawlak zaraz po obudzeniu ukląkł przy łóżku<br>i złożywszy dłonie w stronę obrazu Świętej Rodziny, śpiewnie zaciągając<br>wyszeptał błagalnie: "Dobry Boże, spraw, &lt;orig&gt;żeb'&lt;/&gt; Jaśko mnie za zdrajcę nie<br>uważał, taż ja przecie nie żaden pierekiniec, tylko prosto bezlitosna<br>ofiara Stalina, Roosevelta i Churchilla, co mnie nasze Krużewniki na<br>poniemiecką wioskę zamienić kazali. A że ja z tym &lt;orig&gt;hardabasem&lt;/&gt; Kargulem w<br>sąsiedztwo popadł, to już chyba z Twojej woli, bom się dzięki temu w<br>porę dowiedział, że kto chce drugiemu muchomora zadać, sam on tym jadem<br>zatruty będzie. I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego