Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
atomowe spięcie uranu
Zalało światłem dno oceanu.

Stało tam miasto nieogarnione
Przed tysiącami lat zatopione.
Rzekł pan Soczewka: "O zakład idę,
Żeśmy trafili na Atlantydę!
Jakiż w tych czasach bywał budulec,
Że mógł działaniu wieków nie ulec!"

Pocisk powoli przed siebie ruszył.
Pies Kalasanty nastawił uszy,
A pan Soczewka w bezmiar czeluści
Trzy mechaniczne ręce wypuścił
I uruchomił trzy obiektywy,
Żeby sfilmować te wszystkie dziwy,
Ten świat niezwykły, ale prawdziwy.

Po bokach ulic gmachy wysokie,
Całe z metalu, stały bez okien.
Miały kształt stożków, jak piramidy.
Taki był widać styl Atlantydy.
Gmach każdy tego dziwnego miasta
Zwierzokrzewami gęsto porastał:
Jedne z
atomowe spięcie uranu<br>Zalało światłem dno oceanu.<br><br>Stało tam miasto nieogarnione<br>Przed tysiącami lat zatopione.<br>Rzekł pan Soczewka: "O zakład idę,<br>Żeśmy trafili na Atlantydę!<br>Jakiż w tych czasach bywał budulec,<br>Że mógł działaniu wieków nie ulec!"<br><br>Pocisk powoli przed siebie ruszył.<br>Pies Kalasanty nastawił uszy,<br>A pan Soczewka w bezmiar czeluści<br>Trzy mechaniczne ręce wypuścił<br>I uruchomił trzy obiektywy,<br>Żeby sfilmować te wszystkie dziwy,<br>Ten świat niezwykły, ale prawdziwy.<br><br>Po bokach ulic gmachy wysokie,<br>Całe z metalu, stały bez okien.<br>Miały kształt stożków, jak piramidy.<br>Taki był widać styl Atlantydy.<br>Gmach każdy tego dziwnego miasta<br>Zwierzokrzewami gęsto porastał:<br>Jedne z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego