podziale leguminy, porwanej przez zachłannego dryblasa. Krzyki umilkły wtedy dopiero, gdy naturalne źródło opętanego wrzasku - gęba chłopaczka, została wypełniona, jak otwór w murze cementem, słodką i lepką substancją. Wreszcie zbójecka kongregacja rozbiegła się na dziesięć stron świata (bo czterech dla tak licznego zespołu byłoby za mało), panna westchnęła w poczuciu bezmiernej krzywdy i powiodła Adasia do swego pokoju.<br>- O, tu jest ten szpargał! - rzekła niechętnie <page nr=141>.<br>Adaś ujął drżącymi rękami stary, pożółkły i pomięty papier. Podszedł z nim do okna, aby ukryć wzruszenie. Rzucił okiem na podpis: "Kamil de Berier". Tak, to ten list... Ten ważny list, o którym pisał ksiądz Koszyczek