szkolnego namiotu w szkolnym ogrodzie, pod którym on coś majstrował z jakimś niewielkim przedmiotem, a ja patrzyłem na jego jądra widoczne przez uchyloną nogawkę krótkich spodni. Tak, to są skrawki nieśmiertelnych zmysłowości, cała reszta - wyrastająca z nich reszta - to wybujałe fantazje... I co myślał o Winnetou, czy poczuł się nagle beznadziejnie dziecinny i kaleki? Może. Może przychodziły chwile przedziwnie głębokie i dojrzałe, płody myśli urodzone przez nieistniejącą, niezrealizowaną osobę - którą przecież w innych okolicznościach, w innej kapryśnej odsłonie losu - mógłby być. I była gdzieś ta osoba - potencjalna, żyła w innym świecie, miała całkiem inne życie, czasem przychodziła tu - do rodzinnego domu