Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Nagle, nie wiedzieć kiedy, zrobiła się nieludzko rzeczowa. Wybrała numer i, niemal cytując Kiernackiego, poinstruowała kaprala.
Ostrożnie, nie wchodząc w światło okien, dotarli pod położony na tyłach taras. Po drugiej stronie przeszklonej ściany nie było firanek, a żaluzje podniesiono, dzięki czemu wielki salon idealnie nadawał się do roli przyczółka, umożliwiającego bezpieczne wtargnięcie do budynku. Wystarczyło wybić szybę w drzwiach.
Wewnątrz było cicho. Podszedł do drzwi, wyjrzał do holu. Nikogo. Dom, pachnący świeżym drewnem, nie był do końca urządzony; brakowało drobiazgów, w które wnętrza obrastają z upływem lat.
Iza jak duch pojawiła się przy nim.
- Chyba czysto - szepnął. Potem zerknął w dół
Nagle, nie wiedzieć kiedy, zrobiła się nieludzko rzeczowa. Wybrała numer i, niemal cytując Kiernackiego, poinstruowała kaprala.<br>Ostrożnie, nie wchodząc w światło okien, dotarli pod położony na tyłach taras. Po drugiej stronie przeszklonej ściany nie było firanek, a żaluzje podniesiono, dzięki czemu wielki salon idealnie nadawał się do roli przyczółka, umożliwiającego bezpieczne wtargnięcie do budynku. Wystarczyło wybić szybę w drzwiach.<br>Wewnątrz było cicho. Podszedł do drzwi, wyjrzał do holu. Nikogo. Dom, pachnący świeżym drewnem, nie był do końca urządzony; brakowało drobiazgów, w które wnętrza obrastają z upływem lat.<br>Iza jak duch pojawiła się przy nim.<br>- Chyba czysto - szepnął. Potem zerknął w dół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego