Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
skóry z intensywnie rudymi włosami. Nie sprawiała wrażenia rannej czy choćby pobitej.
W kwestii gwałtu policjant nie miał już pewności.
- Nie żyje?
- Nie, dlaczego... - wzruszyła ramionami.
- Żyje?!
- To pana dziwi? - uśmiechnęła się gorzko. - A od kiedy to gówno łatwo tonie?
- No to czemu...? - wskazał samochód, który jego ludzie oglądali z bezpiecznej odległości, wymieniając półgłosem uwagi na temat min pułapek i ich ewentualnego rozmieszczenia. - Drzymalskiego nie ma tu już od paru godzin.
- Pan Drzymalski - wyraźnie podkreśliła tego "pana" - poradził mi, żebym się powołała na szok. Ale wie pan co? Niech mnie pozwie - rzuciła wyzywające spojrzenie w stronę wozu, w którego bagażnik ktoś
skóry z intensywnie rudymi włosami. Nie sprawiała wrażenia rannej czy choćby pobitej.<br>W kwestii gwałtu policjant nie miał już pewności.<br>- Nie żyje?<br>- Nie, dlaczego... - wzruszyła ramionami.<br>- Żyje?!<br>- To pana dziwi? - uśmiechnęła się gorzko. - A od kiedy to gówno łatwo tonie?<br>- No to czemu...? - wskazał samochód, który jego ludzie oglądali z bezpiecznej odległości, wymieniając półgłosem uwagi na temat min pułapek i ich ewentualnego rozmieszczenia. - Drzymalskiego nie ma tu już od paru godzin.<br>- Pan Drzymalski - wyraźnie podkreśliła tego "pana" - poradził mi, żebym się powołała na szok. Ale wie pan co? Niech mnie pozwie - rzuciła wyzywające spojrzenie w stronę wozu, w którego bagażnik ktoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego