prawie reanimacja - wzdycha Kasia.<br>- Trzymać rękę, do diabła! - strofuje Adam pielęgniarki - prawie mi się wykłuł. <br>Tymczasem krzyk powoli ustaje. Pacjent spogląda przytomniej. Usiłuje wstać, ale już bez zrywów, bardziej świadomie. <br>- Coś mi było, coś strasznego, coś strasznego - powtarza z lękiem. Cały się trzęsie, jest blady, ciągle przerażony, ale już właściwie bezpieczny. <br>- Stefan, to twój pacjent? - Adam dojrzał, że jest i kierownik. Nadbiegł zwabiony hałasem. Taka akcja w przychodni to zawsze sensacja. No i nieraz trzeba sobie pomagać. <br>- Tak, to Wilczek. Co mu? Wstrząs? <br>- Gdzie tam, zwykły Hoigne - też zresztą groźny - dodaje Adam dla pielęgniarek. - Jak twój, to ci go oddaję, w