Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Chwilę jeszcze patrzył na cielsko tołpawy, w końcu chwycił tobołek, karoggę i ruszył dalej.
*
Powietrze było lepkie i szare. Woń zbutwiałego drewna, stęchłych liści i szlamu mieszała się z odorem gazów wydobywających się z głębi bagniska. Powiększone cienie drzew wypływały z mgły i oparu, by po chwili zapaść w nie bezpowrotnie.
Doron przypiął już do butów wyplecione z wikliny łapcie. Teraz akurat szedł twardym gruntem, lecz nieraz stąpać musiał po uginającej się pod stopami powierzchni bagna. Był blisko celu wędrówki, zapuścił się w moczary dostatecznie daleko, by odnaleźć kwiat powrotnika. Żadne bagienne stwory nie nękały go już po spotkaniu z tołpawą
Chwilę jeszcze patrzył na cielsko tołpawy, w końcu chwycił tobołek, &lt;orig&gt;karoggę&lt;/&gt; i ruszył dalej.<br>*<br>Powietrze było lepkie i szare. Woń zbutwiałego drewna, stęchłych liści i szlamu mieszała się z odorem gazów wydobywających się z głębi bagniska. Powiększone cienie drzew wypływały z mgły i oparu, by po chwili zapaść w nie bezpowrotnie.<br>Doron przypiął już do butów wyplecione z wikliny łapcie. Teraz akurat szedł twardym gruntem, lecz nieraz stąpać musiał po uginającej się pod stopami powierzchni bagna. Był blisko celu wędrówki, zapuścił się w moczary dostatecznie daleko, by odnaleźć kwiat powrotnika. Żadne bagienne stwory nie nękały go już po spotkaniu z tołpawą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego