Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Przecież nikt mi tego nie odda! Klnę w żywy kamień. Łatwo mówić o cierpliwości, kiedy niewiele się straciło.
- Straciłem dom. Fortepian. Obrazy. A domek miałem śliczny, z modrzewia, z poddaszem i werandą, w sadzie pełnym ptaków. To niewiele?
- Och, tak mi się powiedziało. Każdy stracił coś bardzo swojego. I to bezpowrotnie.
- Ja tam wrócę. A i Polska na panią zaczeka. Na was wszystkich. Widzę, jesteście jak jedna rodzina. I czuję się jak wśród swoich.
- Gadasz pan po ludzku - odezwała się Ziuta. - Ale mów pan, co chcesz, nie przekonam się do Niemców. A wszy macie, Frycek?
- Boże broń! Nie mam. Nikt z
Przecież nikt mi tego nie odda! Klnę w żywy kamień. Łatwo mówić o cierpliwości, kiedy niewiele się straciło.<br>- Straciłem dom. Fortepian. Obrazy. A domek miałem śliczny, z modrzewia, z poddaszem i werandą, w sadzie pełnym ptaków. To niewiele? <br>- Och, tak mi się powiedziało. Każdy stracił coś bardzo swojego. I to bezpowrotnie.<br>- Ja tam wrócę. A i Polska na panią zaczeka. Na was wszystkich. Widzę, jesteście jak jedna rodzina. I czuję się jak wśród swoich.<br>- Gadasz pan po ludzku - odezwała się Ziuta. - Ale mów pan, co chcesz, nie przekonam się do Niemców. A wszy macie, Frycek?<br>- Boże broń! Nie mam. Nikt z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego