i ułożeniu na niej kolubryny nie wyleczeni ze swej HUKOLOGII pozostali starzy "kościuszkowcy" prosili, byśmy pamiętali, że Szamanowi Morskiemu należy się salut ze stu i jeden wystrzałów właśnie z tego działka. (s. 201) <br><br><tit>Zmierzch "pierwszych po Bogu"</><br><br> Objąłem ją, pełen radości i dumy, ciesząc się, że to, co uważałem za bezpowrotnie stracone, jeszcze istniało, nie tylko w mojej wyobraźni. "Ją" - to znaczy służbę na mostku, jako drugi oficer nawigacyjny na transatlantyku "Kościuszko" w drodze z Gdyni do Nowego Jorku jesienią 1936 roku. Duma i radość, które mi przy objęciu wachty towarzyszyły, były wynikiem historii usłyszanej w mesie. Dotyczyła ona dziewiczej podróży