nienawiści, rozpaczy, krzyczymy o ratunek. Jest też krzyk z nawyku, krzyk, którego nauczyliśmy się w dzieciństwie, doświadczając go od własnych rodziców, i który potem przenosimy do relacji z naszymi dziećmi. Bezrefleksyjnie i bezkrytycznie uznajemy, że do dzieci trzeba krzyczeć, bo nie znamy innych wzorców postępowania.<br>Najbardziej niebezpieczne są krzyki wyrażające bezradność i nienawiść. Jakże często zdarza nam się krzyczeć z bezradności. Dziecko doskonale wyczuwa stojącą za takim krzykiem słabość ojca lub matki. Postrzega rodziców jako ludzi zbyt łatwo dających się wyprowadzić z równowagi, słabych, niezdolnych do dawania oparcia. Osoba, która krzyczy z bezradności, nie może liczyć na szacunek dziecka - w najlepszym