Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
sobie aż takiego stopnia desperacji.
Tak więc jechał przez nocny Nowy Jork tym minivanem o ciemno zablankowanych oknach, z roztrzęsioną Mariną Vassone w objęciach, milczącym i nieruchomym Vittoriem na dwa wyciągnięcia ręki, pistoletem zamachowca schowanym gdzieś w bagażu pod fotelami - jechał ku nieznanemu i jedyne, co mu pozostawało, to jałowe, bezsłowne rozmowy z szyderczo uśmiechniętym Lucyferem. Wywołał wizualizację menadżera wszczepki, bo chciał zdobyć jakieś pobieżne interpretacje prawne sytuacji, w jakiej się znalazł. Miał przecież w pamięci chyba całe ustawodawstwo wraz z toną precedensów.


- To ty ich usprawiedliwiasz! Ja Marii nie-na-wi-dzę!
Prawda - nienawiść w nim zabuzowała, podnosząc andrenalinę, napinając
sobie aż takiego stopnia desperacji. <br>Tak więc jechał przez nocny Nowy Jork tym minivanem o ciemno zablankowanych oknach, z roztrzęsioną Mariną Vassone w objęciach, milczącym i nieruchomym Vittoriem na dwa wyciągnięcia ręki, pistoletem zamachowca schowanym gdzieś w bagażu pod fotelami - jechał ku nieznanemu i jedyne, co mu pozostawało, to jałowe, bezsłowne rozmowy z szyderczo uśmiechniętym Lucyferem. Wywołał wizualizację menadżera wszczepki, bo chciał zdobyć jakieś pobieżne interpretacje prawne sytuacji, w jakiej się znalazł. Miał przecież w pamięci chyba całe ustawodawstwo wraz z toną precedensów. <br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>- To ty ich usprawiedliwiasz! Ja Marii &lt;hi&gt;nie-na-wi-dzę&lt;/&gt;! <br>Prawda - nienawiść w nim zabuzowała, podnosząc andrenalinę, napinając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego