Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
do cholery, uroczystości, trzeba stąd iść. Ten obłąkany rytm, pieprzona duchota, ten zapity brudas. To nie ma sensu. W taką pogodę na pewno tu nie przyjdzie.
Po śródmieściu nie wiedzieć czemu snuły się tłumy znudzonych policjantów. Białych i niebieskich. Na latarniach, balkonach i urzędach pełno było chorągiewek. Biało-żółtych i biało-czerwonych. Zaskoczony zauważył święte obrazki w oknach i ukwiecone portrety. Na rogu co drugiej ulicy stały zaimprowizowane kapliczki z figurkami i - znowu - portretami najwybitniejszego Polaka tysiąclecia. Na okazałym ołtarzyku w pobliżu największego w mieście ronda starsze kobiety zmieniały wodę w słoikach z kwiatami i przyczepiały wstążki. Białe i żółte. Kilka metrów
do cholery, uroczystości, trzeba stąd iść. Ten obłąkany rytm, pieprzona duchota, ten zapity brudas. To nie ma sensu. W taką pogodę na pewno tu nie przyjdzie.<br>Po śródmieściu nie wiedzieć czemu snuły się tłumy znudzonych policjantów. Białych i niebieskich. Na latarniach, balkonach i urzędach pełno było chorągiewek. Biało-żółtych i biało-czerwonych. Zaskoczony zauważył święte obrazki w oknach i ukwiecone portrety. Na rogu co drugiej ulicy stały zaimprowizowane kapliczki z figurkami i - znowu - portretami najwybitniejszego Polaka tysiąclecia. Na okazałym ołtarzyku w pobliżu największego w mieście ronda starsze kobiety zmieniały wodę w słoikach z kwiatami i przyczepiały wstążki. Białe i żółte. Kilka metrów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego