płotu tęgi dębczak, ganiał po ostępach leśnych za wilkami, sarnami i żubrami, jadał surowe mięso, spał na drzewach, pił z potoków. Zmienił się fizycznie, policzki mu schudły, włosy urosły, stwardniały mięśnie. W ostatnim ujęciu widzieliśmy Standarda, jak z maczugą w dłoni czai się na niedźwiedzia, kamera przesuwała się po jego bicepsach, o ile zrozumiałem ten zabieg, było to sugerowanie, iż autentyzm równa się fizyczności... Zabłysły światła, sterroryzowani iksjańscy ojcowie rodzin głośno mówili, iż nadzwyczaj pikantny to film, Henio natomiast nie bawił się w prywatne recenzje, lecz ciągnąc mnie za rękaw rzekł "pójdziemy teraz do staruszek, Stasiu... Wielkość, wielkość... Nikt inny nie