Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
na pustyni. Robisz kawę. Grzecznie pytasz, czy dobrze mu idzie praca nad nowym projektem. Mówisz, że świetnie wygląda w nowej bluzie. Niepostrzeżenie się przytulasz. (Oczywiście wszystkie te podchody muszą być wykonywane ostrożnie, inaczej cię przejrzy.) Słodko, aż mdło. I bardzo nieuczciwie. Bo wszystkie te zabiegi wykonujesz tylko po to, żeby biedak pomyślał: "O rany, jaką mam fantastyczną dziewczynę. Po co ja się z nią kłócę? Dureń ze mnie!". Sprytne, co? Jeśli chłopak da się na to nabrać, zapomni o swoich zarzutach, a może i o twoim przewinieniu. Tylko czy to zagranie jest fair?

Nic mi nie jest!!!
A znasz taki scenariusz
na pustyni. Robisz kawę. Grzecznie pytasz, czy dobrze mu idzie praca nad nowym projektem. Mówisz, że świetnie wygląda w nowej bluzie. Niepostrzeżenie się przytulasz. (Oczywiście wszystkie te podchody muszą być wykonywane ostrożnie, inaczej cię przejrzy.) Słodko, aż mdło. I bardzo nieuczciwie. Bo wszystkie te zabiegi wykonujesz tylko po to, żeby biedak pomyślał: "O rany, jaką mam fantastyczną dziewczynę. Po co ja się z nią kłócę? Dureń ze mnie!". Sprytne, co? Jeśli chłopak da się na to nabrać, zapomni o swoich zarzutach, a może i o twoim przewinieniu. Tylko czy to zagranie jest fair?<br><br>Nic mi nie jest!!!<br>A znasz taki scenariusz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego