Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
stoły były puste i uprzątnięte, nie zauważyłem nawet, kto tu robił porządek, ale pewnie szeregowcy w niebieskich albo zielonych pasiakach.
Niebiescy to byli marynarze, choć dziw mnie brał, skąd tylu marynarzy trafiło do niewoli.
Oberteufelführer Tęgawek wspominał mi kiedyś o trzech, że trzej marynarze są tu przetrzymywani wraz z tym biednym młodym, który krzyczał, że nie wykona rozkazu, tam, dawno, na obserwacyjnej.
Ale nie widziałem wśród nich młodego.
Czyżby nadal trzymali go w pętach?
Pamiętam, jak śpiewał zachrypłym od krzyku głosem, gdy leżałem dogorywając przywiązany do masztu i słyszałem w sinym wnętrzu nocy te chrapliwe słowa: "Nie wzdychaj, mój bracie, nie
stoły były puste i uprzątnięte, nie zauważyłem nawet, kto tu robił porządek, ale pewnie szeregowcy w niebieskich albo zielonych pasiakach.<br>Niebiescy to byli marynarze, choć dziw mnie brał, skąd tylu marynarzy trafiło do niewoli.<br>Oberteufelführer Tęgawek wspominał mi kiedyś o trzech, że trzej marynarze są tu przetrzymywani wraz z tym biednym młodym, który krzyczał, że nie wykona rozkazu, tam, dawno, na obserwacyjnej.<br>Ale nie widziałem wśród nich młodego.<br>Czyżby nadal trzymali go w pętach?<br>Pamiętam, jak śpiewał zachrypłym od krzyku głosem, gdy leżałem dogorywając przywiązany do masztu i słyszałem w sinym wnętrzu nocy te chrapliwe słowa: "Nie wzdychaj, mój bracie, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego