że poszedł na Węgry - zdziwił się Jassmont. <br>Róża rozejrzała się po pustej uliczce. <br>Również fotograf się rozejrzał, chrząknął. - Aha, nie wiem, czy teraz jest, ale przedwczoraj był. Ponoć miał wyjechać do Jędrzejowa, potem zawadzić o Kielce - chciwie wpatrywał się w dekolt Róży. Falowała wiotka koroneczka- -falbaneczka, biała, skromna, na tę biel łuszczyły się refleksy żółtego światła. <br>- W takim razie niech jedzie z Bogiem, gdzie chce - odetchnął Jassmont.<br>Zza pleców fotografa gruchnęło z gramofonu duszne tango Tę miłość utopię w mocnym winie. Tak blisko i tak mocno, że znieruchomieli. Fotograf skrzywił się zażenowany. - Żona uwielbia stare melodie, cóż, muzyka koi skołatane dusze