Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Po kilkunastu krokach wpadliśmy na pana Kuryłłę. To było już
w kępie drzew porastających górę zamkową.
Wbiegliśmy na ścieżkę między drzewa i wtedy zza krzaków wyłonił się nasz prezes. Rozpędzony Tell uderzył go głową w pierś i razem z panem Kuryłłą fiknął wielkiego kozła.
- Jezus Maria, biją! - krzyknął prezes. - Ratunku, biją! Podniosłem go z ziemi, przeprosiłem w imieniu Tella i własnym. - Stało się nieszczęście, Sebastian zdechł - tłumaczyłem nasze nieostrożne postępowanie.
- Zdechł? Otruty? Czyżby ktoś otruł go jajecznicą? - w jedynym oku prezesa dojrzałem przerażenie. .
Dotknął ręką swojego brzucha i powiedział ze strachem:
- Tak jest. Ta jajecznica była trująca. Odczuwam w żołądku jakiś
Po kilkunastu krokach wpadliśmy na pana Kuryłłę. To było już<br>w kępie drzew porastających górę zamkową. <br>Wbiegliśmy na ścieżkę między drzewa i wtedy zza krzaków wyłonił się nasz prezes. Rozpędzony Tell uderzył go głową w pierś i razem z panem Kuryłłą fiknął wielkiego kozła.<br>- Jezus Maria, biją! - krzyknął prezes. - Ratunku, biją! Podniosłem go z ziemi, przeprosiłem w imieniu Tella i własnym. - Stało się nieszczęście, Sebastian zdechł - tłumaczyłem nasze nieostrożne postępowanie.<br>- Zdechł? Otruty? Czyżby ktoś otruł go jajecznicą? - w jedynym oku prezesa dojrzałem przerażenie. .<br>Dotknął ręką swojego brzucha i powiedział ze strachem:<br>- Tak jest. Ta jajecznica była trująca. Odczuwam w żołądku jakiś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego