korali.<br><br>Na Niemieckiej ulicy, kochani,<br>troszkę ucisza się w piątek.<br>Przegadują się tajemnym znakiem<br>białe świeczki dziewięciorakie<br>A Zyskind cierpi na żołądek.<br><br>Zły Zyskind zerka z pięterka<br>na żonę w starych lakierkach:<br>- Ach, jaki brzydki chód!<br><br>Nad mordą tygrysa<br>piątkowe niebo zwisa,<br>jak rulon głupich nut.<br>Wilno. Niemiecka ulica.<br>Najlepszy bilard u Szpica.<br><br>1935</><br><br><div type="poem" sex="m" year=1935><tit>2-AJ MATURZYŚCI</><br><br>Gdy księżyc stęchłym "Sidolem''<br>złe miejskie niebo wyczyści,<br>wychodzą na głupi spacer<br>dwaj maturzyści.<br><br>Postacie prawie bliźniacze,<br>jak wałek podobny do wałka,<br>przystając, jeden zapłacze,<br>a drugi załka:<br><br>Bo cóż, że skończyli szkoły,<br>cóż, że w kieszeniach matury?<br>Jeden z nich niewesoły,<br>drugi ponury